2009-10-14
Podróż W krainie c(z)arów - moje podróże po Rosji
Opisywane miejsca:
(9449 km)
Typ: Album z opisami
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Leszku! Nie wiem dlaczego umknęła mi Rosja w Twoich wspomnieniach. Obiecuje nadrobić, a rzuciwszy okiem wiem, że będzie mi się podobało. Zwłaszcza poetyckie strofy w oryginale. Jeszcze wrócę!
-
A propo piosenek o Rosji, to polecam świetna piosenkę Jaromira Nohavicy, czeskiego barda, poety i pieśniarza, legendy Śląska Cieszyńskiego, piosenki zarówno w oryginale, jak i w polskim wykonaniu Andrzeja Ozga, choćby tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=7IoyVyYmVBQ&playnext=1&list=PLC913AC4F4900518E&feature=results_video -
Wspaniała podróż, a raczej zbiór różnych podróży z wielu lat:) Dużo się dowiedziałem o Rosji z opisów jak i ze zdjęć, i za to dziękuję:) Świetnie opisana i udokumentowana podróż z masą pięknych zdjęć - to faktycznie kraina czarów:) Ja byłem raz, i już się dałem zaczarować:) W europejskiej części kraju byłem tylko na kilka godzin w Moskwie, za to głównie na Syberii. Ale chciałbym w przyszłości nadrobić zaległości i właśnie pojechać w te miejsca, które ty opisałeś i tak pięknie przedstawiłeś:) Marzy mi się przejechanie Rosji z północy na południe, od Murmańska do Soczi nad Morzem Czarnym... Ale to w przyszłości...Tymczasem miło mi się poznawało Twoje podróże do Rosji, pozdrawiam serdecznie!
-
Leszku, kolejna Twoja podróż wspaniale i ciekawie opisana.
-
Zawsze duzo podrozowles Leszku i zawsze kazda podroz traktowales specjalnie i z kazdej zawsze przywozisz duzo wspomnien i o kazdym miejscu zawsze duzo wiesz...
-
Zimową nocą pospacerowałam wokół Pałacu Zimowego.
Leszku, przepiękna ta Twoja podróż ( zwłaszcza opisy ). Niebawem wrócę
na Wyspy Sołowieckie.
Również żałuję,że nie mogę dać dodatkowego plusa za podróż :(
. -
Wspaniale napisane i pokazane :-)
Pozdrawiam serdecznie.
-
Żałuję, że nie mogę dać drugiego plusa na tę samą podróż ;-)...
-
Dzięki za ciekawy komentarz. Też pamiętam czasy, gdy wiele piosenek "radzieckich" było serwowane na lekcjach rosyjskiego. Oczywiście, nie stanowiły one konkurencjii dla Deep Purple, Led Zeppelin, Procol Harum czy King Crimson. Choć też pamiętam, że robiliśmy sobie "jaja" proponując np. słuchanie utworu "Snowa na dorogie" w wykonaniu grupy "Konsierwirowannaja żara" ("On the raod again" - Cannead heat). Dziś odbiera się je już nieco inaczej. A z jazzem to u mnie zupełnie inna historia. Zawsze lubiłem ten gatunek, choć raczej bardziej mainstream niż jazz tradycyjny. W latach szkolnych i studenckich preferowałem jednak rock. Dziś, pomimo że nadal lubię posłuchać "dinozaurów" rocka z lat 70-tych i 80-tych zdecydowanie moim ulubionym gatunkiem jest jazz. Coż, tempora mutantur et nos mutamur in illis. Pozdrawiam.
-
Leszek, na razie duży plus - naprawdę duży.
Zaczynam zapoznawać się z Twoją relacją od tekstu. Obejrzę też zdjęcia z Sołówek. Akurat tak się składa, że na działce czytam po raz kolejny "Archipelag GUŁag"...
Piosenka którą zacytowałeś na początku, przypomniała mi szkołę podstawową, na lekcję rosyjskiego - mówiło się wtedy: "radzieckiego";-) - nauczycielka przytargała adapter Mister Hit, i z niego odtworzyła rzeczony utwór. Większości klasy było to obojętne, ale ja i kilku moich kolegów byliśmy srodze zdegustowani. Woleliśmy takie "Schody do nieba", "Paranoida", czy "Smoke On The Water". Werbalnie dałem temu wyraz i na następną lekcję zaproponowałem klasowe odsłuchanie utworu "Riebionok Wa Wriemia". W tym momencie nauczycielka straciła cierpliwość. Wyrzuciła mnie za drzwi - wcześniej stawiając dwóję, wpisując do dzienniczka uwagę i odejmując mi dziesięć punktów ze sprawowania*. Mój ojciec (też nie meloman, tylko jazz do niego trafiał, i to jedynie jakiś dixieland - zgroza;-), nie wyraził zrozumienia dla mojej muzycznej pasji. Cóż, skoro na szkolnych zabawach tańczyło się przy "Epitaph" King Crimson, "Fox On The Run" Sweet, czy "Bielszym odcieniu bieli" Procol Harum, to zrozumiałe jest, iż "szaganie" się po Moskwie zaimponowac mi nie mogło ;-)). Ale do dziś pamiętam melodię ;-))
* - Pod koniec podstawówki zmieniono zasady ocen ze sprawowania. Na początku roku uczeń miał po sto punktów w trzech kategoriach(nie pamiętam w jakich, na szczęście żaden mój dzienniczek nie przetrwał dłużej niż rok szkolny;-), i mógł otrzymywać punkty dodatnie lub ujemne. Na koniec okresu z owych 3 kategorii wyciągano średnia, stanowiącą właściwą ocenę... -
Witam
Świetne teksty, świetne zdjęcia, świetny pomysł na połączenie jezyków.
Serdecznie gratuluję.
Krzysiek -
Leszku,
nie mówię, że Twoje podróże to jedyne miejsce w Kolumberze, w którym wymienia się Katyń. Może gdzieś ta nazwa jeszcze pada, może nawet są zdjęcia.
Nim cokolwiek powiem wyrażę szacunek, nawet hołd, zamordowanym tam przed 70-cioma laty Polakom. Obaj należymy do pokolenia, któremu przedstawiano Niemcy jako jedynego wroga Polski i Polaków podczas II wojny światowej. W niepodległej Polsce z tym wrogiem udało nam się pojednać. Może i dlatego, że przestaliśmy mówić o Niemcach zastępując ich hitlerowską III Rzeszą. Bez wątpienia można to traktować jako wielkie osiągnięcie obu sąsiednich narodów mających tak trudną, wspólną historię.
Katyń i słuszne oczekiwanie na dotarcie do pełnej prawdy o zdarzeniach kryjących się pod tym pojęciem wywołało także i ten skutek, że ZSRR przedstawiany w czasach PRL-u jako wyzwoliciel i sojusznik, w niepodległej Rzeczypospolitej zaczął być postrzegany jako wróg równie groźny co III Rzesza.
W połowie ubiegłego tygodnia, od momentu spotkania premierów, Tuska i Putina, na rocznicowych uroczystościach w Lesie Katyńskim zaczęto mówić o konieczności, wręcz obowiązku, znalezienia drogi do pojednania pomiędzy Polakami i Rosjanami, i konieczności wejścia na te drogę.
Może katastrofa w Smoleńsku będzie początkiem tej drogi, a postawa Putina i Rosjan wobec tej katastrofy będzie potwierdzeniem, że pojednanie jest do osiągnięcia szybciej niż myślimy?
Leszku, bywały jesteś w świecie, niejedno widziałeś. Myślisz, ze może tak być?
-
Też tak myślałem
Pozdrawiam -
Widzisz, dowcip polega na tym, że teksty poetyckie najlepiej brzmią w oryginale. Dlatego nie kusiłem się, by je tłumaczyć na polski.
-
Ciekawe fajne że połączyłeś dwa języki ze sobą
+
CZarek -
Leszku, przejrzałem jeszcze raz Twoje zdjęcia z carskiej krainy. W Rosji nie byłem. Tylko raz, po drodze do Helsinek byłem w ZSRR. Konkretnie w Leningradzie, zgodnie z ówczesnym nazewnictwem. Pamiętam wrażenie "wymarłego" międzynarodowego lotniska (tak były bramki wyjściowe ustawione, że zupełnie się nie widziało innych przybyszów). Pamiętam szok, jakiego doznałem "zabłądzając" na port krajowy po zobaczeniu ludzi z tobołami takimi jakie pamiętałem z obrazów Chełmońskiego (to był 1978 rok; dopiero potem uzmysłowiłem sobie, że w ZSRR komunikacja lotnicza, to jak u nas kolejowa, czy autobusowa i na naszych dworcach PKS i PKP też widziało się różnie wyekwipowanych ludzi). Pamiętam też rozmach placów i budowli obecnego St. Petersburga (widać to doskonale na Twoich zdjęciach) widziane przeze mnie z taksówki jadącej na "Finalndzki Wokzał" i beznadziejnie dumny uśmiech taksówkarza pokazującego mi pomnik Lenina z objaśnieniem "eta postroitiel boljeje krasiwowo gorada mira".
Jeżeli tak się rozpisuję to gwoli refleksji, że chyba po dwudziestu latach niepodległości sami jeszcze nie daliśmy sobie rady z określeniem jak traktować "sąsiada", przedtem "najlepszego przyjaciela, sojusznika i omalże nie brata". Nie ma co zatem dziwić się zachodnim Europejczykom, że oni mając podobny problem na wszelki wypadek fascynują się Rosją dostrzegając tylko jej ogrom. -
...jeszcze wrócę!
-
Dzieki z akolejna, magiczna podróż na Wschód. Znowu jestem pod wrażeniem, szczególnie opisów, chociaz zdjatka sprzed tylu latek też swój urok mają ;)
-
generalnie dziękuję ;) i oczywiście rozumiem.
-
Wiesz, masz generalnie rację, Ale jednak żałuję, że nie utrwaliłem tego napisu na bramie cmentarza, który głosił, że spoczywają na nim oficerowie polscy zamordowani przez hitlerowców w 1941 roku.
-
zdjęcia można pooglądać gdziekolwiek w necie. do mnie akurat bardziej przemówił ich brak - są takie sprawy, które łatwo można "zamordować" słowami czy obrazami - i ta według mnie do nich należy.
dlatego ta szyszka... jest dla mnie szalenie mocnym akcentem. -
według mnie to tak bardzo nie szkodzi, leszku...
bo w sumie... dlaczego obfotografowanie katynia miałoby coś zmienić w przeżywaniu i pamiętaniu twojej podróży - w dodatku na lepsze?
czasem warto odłożyć aparat. coś przeżyć, zobaczyć nie tylko przez wizjer, zapamiętać... nie traktować rzeczywistości jako obiektu zdjęcia, lecz przeżycia właśnie.
no a skojarzenie muzyczne w tym punkcie mieliśmy takie samo ;) -
ale
-
żałuję,
-
Sam żałuję, ale co zrobić...
-
Szkoda tylko tego Katynia....
-
Rosjanie mówią: "Spokojno, jeszczio nie wieczier." Dziękuję i pozdrawiam.
-
rewelacja!! ;)))
tylko kiedy ja to wszystko przeczytam...? ech.